Zauważył go na TomorrowWorld w 2014. Miał w sobie coś, co natychmiastowo przykuło jego uwagę.
Różnił się od innych EDM'owców. Tego nie można było odmówić 22-letniemu wówczas Norwegowi.
W tamtym czasie poszukiwał idealnego wykonawcy, przy którym mógł rozwinąć skrzydła.
Oglądał wszystkich.
Braci Showtek.
Tiesto.
Armina Van Burren'a.
Jednak to właśnie Kyrre Gorvell-Dahll, znany w kręgach muzycznych pod pseudonimem Kygo,
najbardziej przypadł mu do gustu.
◆ Kygo.
Mój występ nie był za długi.
Cóż, grałem jedynie w zastępstwie za Avicii'ego, ale i tak czułem, że tłum przymuje moją muzykę z zadowoleniem. Jedli mi z ręki!
Uśmiechałem się sam do siebie, podśpiewując każde słowo z granej przeze mnie piosenki.
W jednej chwili poczułem, że ktoś wyjątkowo bacznie mi się przygląda.
Niby ludzie z widowni czekali z niecierpliwością na kolejne kawałki, jednak jeden z obserwujących co rusz na mnie zerkał. Nie był moim fanem, tego byłem pewny.
◇
Obserwował go. Był zauroczony jego grą tak bardzo, póki jego uszy nie usłyszały wyjątkowo innego
niż dotychczas brzmienia klawiszy. Zanucił pod nosem parę dżwięków, by bardziej je sobie utrwalić w pamięci. Doszedł do ostatecznego wniosku - koniecznie musi go osobiście spotkać.
◆
I stało się - moje 23 minuty na jednym z najważniejszych światowych festiwali muzyki elektronicznej dobiegły końca. Zagrałem jedną z kompozycji, dla której nie miałem jeszcze oficjalnego tytułu, jednak przeczucie podpowiadało mi, że oprócz swoich dobrych przyjaciół, na backstage'u spotkam kogoś wyjątkowego. Kogoś, kto wykręci mi życie drugi raz o te 180 stopni.
Nie myliłem się. Czekał na mnie pewien ciemnowłosy blondyn, który przedstawił mi się jako Conrad Sewell.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz