poniedziałek, 13 lipca 2015

Liebster Award.

Oj, Kami.. Wiesz co? Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek będę musiała robić to i tutaj, ponieważ doszłam do wniosku, że to nie jest blog na takie rodzaju rzeczy ;) Ale trudno. Miałam już wcześniej do czynienia z Liebster Award, więc teraz tylko dla niewtajemniczonych podam całą definicję tegożże projektu.
Sama do tej pory otrzymałam pięć takich nominacji jako autorka bloga code-lazuria
( nominacja od Kamille Garritsen ( http://putyourhandsupgrx.blogspot.com/ ) jest moją szóstą, dziękuję Ci, mycha :* ) :


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana głównie dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań (bądź 10) otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.


Pytania :
1. Dlaczego zaczęłaś pisać opowiadania?

No więc. Zaczęłam je pisać zupełnie przypadkiem pewnego dnia, kiedy zdałam sobie sprawę, że chciałabym zająć się czymś innym niż rysowaniem i malowaniem. Później jeszcze zaczęłam pisać tzw. Opowiadania " na żywo " (lub też inaczej fikcję, jak kto woli) na portalach społecznościowych.

2. Miałaś kiedykolwiek świadectwo z czerwonym paskiem?

Haha, tak, w podstawówce. Konkretniej w piątej klasie.

3. Masz jakieś zwierzę w domu? Jakie ma imię?

Posiadam pięć kotów, których imiona w większym stopniu pochodzą od nazw przyrządów do szycia, a brzmią one : Igiełka, Guzik, Agrafka, Roszpunka i Plamka. Dodatkowo mam jeszcze akwarium z rybkami. ;)

4. Jaka jest twoja ulubiona potrawa?

Trudno stwierdzić. Jestem wszystkożercą ;D

5. Co lubisz robić w wolnych chwilach?

Zajmuję się pisaniem amatorskich opowiadań, dodatkowo od czasu do czasu lubię sobie posłuchać muzyki bądź chodzić na spacery ze znajomymi.

6. Masz rodzeństwo?

Tak, młodszą o 4 lata siostrę. :)

7. W jakim województwie mieszkasz?

Łódzkie. <3 Niemalże stolica. ^^

8. Jaki jest twój ulubiony kolor?

Ulubione trzy: niebieski, fiolet, czerń.

9. Ile masz lat?

19. A nie wyglądam :D

10. Jakiej słuchasz muzyki?

club, house, electro, tropical house, trance, pop, odrobinę rocka i innych :D


Moje pytania :
1. Twój model telefonu?
2. Gdybyś miała zostać zwierzęciem na jeden dzień, to jakim?
3. Twoje hobby.
4. Plany na przyszłość?
5. Czy prowadzisz jakieś inne blogi?
6. Jaki jest Twój stosunek do homoseksualistów?
7. Piosenka, która w ostatnim czasie ma dla Ciebie ogromne znaczenie.
8. Jak często korzystasz z telefonu? ;)
9. Od ilu lat jesteś Garrixer? (jeśli nie jesteś Garrixer, powiedz od jakiego czasu jesteś w innym fandomie)
10. Co myślisz o mojej twórczości? (bierzcie pod uwagę wszystkie moje blogi)

Nominuję :
http://itsmylittleworldofimagination.blogspot.com/
http://polishgarrixers.blogspot.com/
http://afrojacknow.blogspot.com/
http://slash-script-at-djs.blogspot.com/

niedziela, 12 lipca 2015

7. Zadbał o to, by ten wieczór na długo pozostał w jego pamięci.

◆ K.
W noc przed Hard Summer Conrad poprosił mnie do swojego pokoju. Z początku nie byłem do końca przekonany, czy powinienem tam się udać, czy też jednak zignorować jego głos, lecz moja ciekawość wzięła górę.
Jednak to, w jakim stanie go ujrzałem, całkowicie zwaliło mnie z nóg.
- Conrad.. - szepnąłem, niepewnie podchodząc do niego bliżej.
- Kyrre.. Miło, że zdecydowałeś się do mnie przyjść. Pewnie jesteś w szoku, prawda?
W całym pomieszczeniu panowała ciemność. Jego okrągłe, wodne łóżko leżało na owalnym dywanie, który na codzień był wyłożony pośrodku. Dookoła posłania znajdowały się.. świeczki. Dawały one nikłe światło, dlatego ciężko było mi ocenić, gdzie dokładnie znajdował się Australijczyk.
- Tutaj, na łóżku.. chodź. - na nieszczęście znajdowałem się w zasięgu jego dłoni. Szybko złapał mnie za moją i zdecydowanym ruchem pociągnął mnie na swoją osobę.
- A-ale.. co Ty robisz.. Zostaw mnie..Conrad.. - próbowałem się wyszarpnąć z jego objęć, jednak zdecydowałem się pozostać przy nim. Tamtej nocy, nad Los Angeles wisiała przerażająca burza.
- Csi.. teraz jesteś już bezpieczny.. - poczułem, że przez moje ramiona zaczął przenikać materiał noszonego przeze mnie podkoszulka. O, cholera jasna.. nie, to się nie dzieje naprawdę..  - Naprawdę.. bezpieczny..

Musnął opuszkami palców mój odsłonięty tors. Nie wierzę.. uszczypnijcie mnie.. To, co on wyprawiał, było do niego zupełnie niepodobne.. i jednocześnie.. takie.. pociągające..
- Czego ty.. chcesz.. - drgnąłem, spoglądając w jego niebieskie tęczówki.
- Domyśl się.. - sięgnął za mój pasek od spodni. O co chodzi?.. Czy on?... 
Czy on właśnie chce zrobić to, na co czekałem od tak dawna.?
Sprawnym ruchem pozbył się mojego dołu i pozostawił mnie, całkiem bezbronnego, w samej bieliźnie. Niech on to wreszcie zrobi.. Na co on czeka?..
- J-jestem Twój.. - wyrzuciłem z siebie ulegle, na co ten, ruchem głowy pokazał mi, bym zrobił z nim to samo. 
Nie minął moment, kiedy leżał na mnie, również w samych bokserkach. Wprawdzie nie miał czym się pochwalić, ale ja nie należę do typu wybrednych gości.
- Boisz się? - spytał, wbijając we mnie swoje spojrzenie. 
- T-trochę.. - drżałem niespokojnie na całym ciele. Czuł to, ale nie miał zamiaru się wycofać.

Jednak swoją kolejną czynnością wprawił mnie w uniesienie. Wykonał delikatny gest dłonią i przesunął nią po moim policzku, żeby zaraz złożyć na moich wargach zaborczy pocałunek i wpleść swoje palce w moje brązowe włosy. Odwzajemniłem jego ruch ze dwa razy, kiedy za trzecim niespodziewanie wbiłem swoje zęby w jego język.
- Z-zostaw mnie! - próbowałem rozpaczliwie wydostać się spomiędzy jego barczystych ramion, jednak on zaczął na mnie napierać coraz mocniej. - N-nie.. powinieneś..!

I w tej chwili szeroko rozwarłem powieki, z wrzaskiem na cały apartamentowiec. Usiadłem na łóżku, czekając, aż moje serce przestanie hałaśliwie bić. Na moją twarz i ciało wystąpiły liczne krople potu. Do tej pory moje sny nie były aż tak rzeczywiste..

◇ C.
Krzyk z siąsiedniego pokoju zerwał mnie z łóżka na równe nogi. 
Nie trzeba było długo czekać, nim stanąłem w drzwiach.
- Kygo..? - wyglądał potwornie. Jego brązowe kosmyki kleiły mu się do twarzy. Pewnie za chwilę znowu wyleje łzy. Całe szczęście, nie zrobił tego. Wymierzył jednak we mnie niepewne spojrzenie.
- Jezu.. co za.. koszmar..
- Miałeś zły sen..? Teraz, tutaj, w moim domu..? - przysunąłem sobie mały stolik i usiadłem na wprost niego. Ten, na mój widok, ponownie schował łeb pod kołdrę. - Hej, gościu.. co z Tobą?
- Idź sobie.. - szepnął.
- Ale.. o co chodzi?
- Nadal nie wiesz?.. - spojrzał na mnie znad materiału. - Miałem koszmar.. Z Tobą w roli głównej..
- C-co Ty gadasz.. Jak to, ze mną..
- Próbowaleś mnie.. - spuścił wzrok.
W jednej chwili zrobiłem wielkie oczy. Jego wyznanie wywołało u mnie szok. 
Ja, jego? To się w głowie nie mieści przecież.. Na pewno bym pamiętał takie coś.
- ..O, ja.. chrzanię.. Skąd Ci przyszedł do głowy taki pomysł..? Przecież ja bym Ci nigdy czegoś takiego nie zrobił. - nawet w największych snach nie wyrządziłbym krzywdy jakiemukolwiek facetowi. Tym bardziej, swojemu przyjacielowi. Mimo, że go pociągam, to i tak nie. Nie do końca szło to w parze z moją etyką.
- W-wiem.. - zaczął drżeć. - Kiedy ja.. właśnie.. tego chciałem..
- To co się tam działo..? Mógłbyś mi to, u licha, wyjaśnić...?
- Twoje łóżko.. postawiłeś je na środku.. był półmrok, jedynym źródłem światła były poustawiane wokoło świeczki.. zaciągnąłeś mnie na siebie.. chciałeś, bym Cię rozebrał do gaci..
- Kurde.. przecież to jest jakieś chore.. - stwierdziłem. - Jesteś pewny, że to byłem ja.?
Kiwnął głową ze smutkiem. - Całowaliśmy się.. ale ja to przerwałem i Cię ugryzłem.. Spanikowałem, nic więcej.
- F-fuj.. bez jaj.. że ja niby, z Tobą.. - kiedy nerwowo muskałem językiem po dziąsłach, poczułem, że mam na nim dwa dziwne wgłębienia. - Um.. Kyrre, wiem, że to co teraz powiem, zabrzmi co najmniej idiotycznie, ale.. czy mógłbyś zerknąć na mój.. język? 
O dziwo, posłuchał się mnie i zerknął do mojej paszczy. 
- Masz takie.. dwie dziurki.. Gryziesz się we śnie bądź od czasu do czasu?
- Zwariowałeś..? - spojrzeliśmy po sobie. Więc jednak.. to nie był sen..?
To niemożliwe..

Aż nie mogłem w to uwierzyć. Że niby tamtego wieczora, ja i on, w jednym pokoju, przyssani do siebie jak dwie.. stułbie.. On pode mną, ja na nim, w samej bieliźnie.. 
Czyżbym był aż taki chory, żebym próbował zaliczyć własnego kumpla? 
Okey, tak, ciągnie nas do siebie i to mnie cholernie przeraża z dnia na dzień , ale ja.. nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego.
Przynajmniej na trzeźwo.
- Powiedz mi, my piliśmy coś wczoraj? - spytałem go.
- Tylko po piwie.. - powoli zaczął się uspokajać.

Zaraz, po piwie? Irracjonalne. Nie mogłem tak odpłynąć. Uroił to sobie w tej małej łepetynce.. Kurde, jeśli on ma takie seksualne fantazje.. pierdziu, boję się. Cholera.
Chyba powinienem go zamknąć. Albo i ja się zamknę. Jezu.. co ja mam robić?

◆ K.
Przez dłuższą chwilę starałem się złapać normalny oddech. 
Powinienem się zapisać na jakąś terapię. - pomyślałem. Przecież miałem wybić go sobie z głowy. Tymczasem ja mam sny o tym, że on się ze mną kocha. Super. Teraz pewnie już nigdy nie będę mógł o nim zapomnieć.
- Hej, co Ty..? - spytał, kiedy podszedłem do lustra. - Jest środek nocy.. powinieneś się wyspać przed festiwalem..
- Właśnie. Ty też. - odwarknąłem, przygladając się swojemu odbiciu. Bez przerwy strumienie potu ściekały ciurkiem po mojej twarzy.
- Oh, jak chcesz. Tylko nie pruj się tak na przyszłość. Sąsiedzi ogłuchną. - odparł, opuszczając zajmowany przeze mnie pokój. - Dobranoc.
- Spoko wodza. Nie mam zamiaru więcej się drzeć. - będąc odrobinę przybitym, przeczesałem mokre włosy palcami i w jednym momencie posłałem sobie cios w prawy policzek, mrucząc - Głupi. Zapomnij o nim. Nie widzisz, jak on Cię traktuje? Pozwolisz mu na to?

Przestałem poznawać samego siebie. Co się ze mną stało? To się musi zmienić.. Nie mogę tak żyć.
Najlepiej by było, jakby nigdy nie przyszedł na TomorrowWorld.. Zacząłem żałować w duchu, że wogóle zgodziłem się na tę współpracę. Może, gdyby do niej nie doszło, to nigdy bym się nie zakochał i nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Postanowiłem jednak posłuchać się Conrad'a i wróciłem na resztę nocy do łóżka. Tym razem sen okazał się o wiele spokojniejszy.

***

- Aah! - nad ranem po raz kolejny wydarłem się na całe gardło, poczuwszy zimny dotyk czyjeś dłoni na swoim ramieniu. 
- Jezu, Kajgoś, weź się.. cicho. - tajemnicza dłoń prędko zasłoniła mi usta, przy przypadkiem nie zbudzić gospodarza. - To tylko ja, Dillon. Po co ten zawał?
- Popierdoliło Cię do reszty? - zmierzyłem go ostrym spojrzeniem, szepcząc. - Czego tu szukasz?
- Mojego małego uciekiniera. I wydaje mi się, że nareszcie go znalazłem. 
- C-co? Ale Conrad przecież wycofał listy.. Nie, kurna, nie! - wykręciłem się spod jego dotyku i przeturlałem się na drugą stronę posłania. - Nie chcę tam znowu wrócić!
- Hę? Rany, Ty to zawsze taki dosłowny jesteś. Robisz większy rumor niż słoń w składzie porcelany. Sewell zaraz tu przyleci i skopie nam tyłki, jako żywo.
- Nie weźmiesz mnie tam, nie dam się! Wynajmę najlepszych prawników, już oni mnie ułaskawią! Możesz próbować ze wszystkim.. ale ja i tak się stąd nie ruszę.
- Oh, Dahll, Dahll... Nie mówiłem tego dosłownie. Kurczę, przecież dzisiaj wieczorem ze mną grasz. Już zapomniałeś? Pomyśl. Jakbym ja miał z powrotem Cię tam zamknąć?
Dżwignąłem się z podłogi, masując sobie obolały bok, na który upadłem podczas rzekomej ucieczki.
- No.. ja tam nie wiem.
- Ale ja wiem. Chodź tutaj i teraz się skup. Muszę powiedzieć Ci coś bardzo ważnego. 

◇ C.
Po usłyszeniu następnych wrzasków ponownie poderwałem się ze swojego łoża.
Bezemocjonalnie wywróciłem oczami i podszedłem do drzwi na wprost mojego pomieszczenia. Jednak, po usłyszeniu, że Kyrre nie jest tam sam, ciekawsko przyłozyłem ucho do dziurki od klucza. Rozpoznałem ten gruby, amerykański głos. Dillon. Tylko czego on chciał o piątej nad ranem? 
Postanowiłem chociaż wyłapać najważniejsze fragmenty ich rozmowy.

- ... Nie wiem, idziemy gdzieś po show? Wiesz, by się napić i te sprawy? Albo, wiem. Zabiorę Cię na panienki.
Norweg zapewne stał nieco dalej, dlatego ciężej było mi wyłapać każde z jego słów. 
Błagam.. żeby tylko nie powiedział, że chce tam iść..
- ... Nie jestem pewny.. a co zrobimy z Con'em? Jeśli się dowie, że gdzieś polazłem bez jego zgody.. wywali mnie na zbity pysk.
- A co on, Twój menager? Na miłość boską, chyba jesteś dorosły, tak? Przecież nie musi całe życie podcierać Ci tyłka. Zbuntuj się i pokaż, kto tu ma jaja, stary.
- Ta, masz rację.. ale cholernie się go boję. Niekiedy jest wobec mnie bardziej ostry niż niejedna brzytwa..
- Ogarnij się. Zachowujesz się zupełnie jak wierny kundel. Przyznaj, że Twój własny współpracownik zawrócił Ci w głowie. Myślisz, że tego nie widać?

Nastał moment ciszy. Obydwa głosy ucichły. Czyli jednak Kygo myślał, że jestem zbyt surowy? 
Może i faktycznie jestem dla niego za bardzo nadopiekuńczy.. ale taka już po prostu moja natura.

- Dobra, To chyba tyle. Przemyśl sobie to, co dzisiaj ode mnie usłyszałeś. I daj mi znać na backstage'u, gdzie idziemy. Trzymaj się. - kiedy tylko usłyszałem dźwięk zasuwanego okna, wparowałem do środka pokoju.
- Kyrre. Czego on tu chciał?

◆ K.
I znowu to samo.. niech on sobie pójdzie.. ale, cholera, to jego dom. 
Jak ja mogę wyganiać rezydującego z jego własnego gniazdka? Najwyraźniej kolejny raz byłem zmuszony stanąć w ogniu jego pytań.
- P-podsłuchiwałeś nas, tak..?
- No jasne. - odparł, mierząc mnie wzrokiem. - Jako wzrorowy pan domu powinienem zawsze wiedzieć, co się w nim dzieje. Wiecie, która jest godzina? Czego on u Ciebie szukał?
- Nieważne.. - mruknąłem. - Nie Twoja sprawa.
- Chyba właśnie moja.. - doskoczył do mnie i oplótł swoje krępkie dłonie wokół mojej szyi. - Sprowadziłeś go tutaj, prawda?!
- Nie, słowo! Nie mam z tym nic wspólnego..!
- Paktujecie za moimi plecami.. Chciałeś z nim iść! Już ja wiem, jacy są dzisiejsi młodzi faceci.. Wyżywają się na niewinnych 18-latkach i próbują je uwieść! - potrząsnął mną energiczniej, a ja poczułem, jak do oczu zaczynają ponownie napływać mi łzy. - To planujesz zrobić?! Patrz mi w oczy, do cholery, jak do Ciebie mówię!
- P-puszczaj mnie! Przecież nie powiedziałem nic takiego.!
- Miękka klucho. - mruknął i cisnął mną o ramę łóżka. - A powinienem był Cię zabić, zamiast posyłać do tego więzienia. Słaby z Ciebie kłamca, mój drogi.. Znam Cię. Z pewnością zraniłbyś kolejną.
- C-conrad.. aua.. - podniosłem się do siadu, masując zaczerwieniony kark. - Dlaczego Ty we mnie widzisz same wady, co.. Przecież jesteśmy.. przyjaciółmi..
- Odkąd przystawiłeś się do mojej siostry, nie powinieneś dłużej tak się nazywać w mojej podświadomości..
- Znowu to rozpamiętujesz? Podobno mieliśmy już nigdy więcej nie poruszać tego tematu..
- Tak, znowu.. Może gdyby ktoś, komu ufałeś, wyrządził to samo komuś z Twoich bliskich, to wtedy byś zrozumiał, jak się czuję. - I z tymi słowami opuścił mój pokój.

Zastanawiałem się, jak dużo mógł usłyszeć. Dobrze, że jednak słyszał tylko o planach pokoncertowych. Za to, co prawdopodobnie wydarzy się już tego wieczora, oberwałbym pewnie podwójnie i część zapewne dostałaby się jeszcze Dillon'owi.
Dlaczego Conrad ma taką awersję wobec dziewcząt? Każdy normalny facet lubi oglądać przedstawicielki płci przeciwnej w skąpych strojach. Chyba, że nie on. 
Albo po prostu wszystkie jego działania podejmuje po to, żeby mnie zachować przy sobie. On faktycznie się obawia, że mnie straci. Jejku.. To miłe, że komuś tak bardzo na Tobie zależy.. szkoda, że tym kimś jest Twój najlepszy przyjaciel.






piątek, 10 lipca 2015

6. Nie można się zbyt długo ukrywać z prawdą..

◆ K.
On.. mnie..dotknął.. kurde, on mnie dotknął. Kurde, on naprawdę to zrobił.. 
I weźcie mi powiedzcie, jak tu teraz niby mam być spokojny...? To niemożliwe.. 
Teraz bardziej stałem się kłębkiem nerwów, niż wyluzowanym dzieciakiem. 
A powiedział mi, że właśnie mam postępować na odwrót. Kurczę. Pewnie zaraz się domyśli, że się go nie posłuchałem.
- Stary.. dobrze się czujesz..? Pocisz się jak.. prosiak. Wszystko w porządku? - rzucił w moją stronę, wyczuwając mój niepokój.
Ostrożnie zjechałem na pobocze i wyłączyłem silnik samochodu.
Przez moment próbowałem złapać równy oddech.
- Nie jestem pewny, czy powinniśmy dzisiaj się uczyć.. - odparłem.
- Dlaczego? O co chodzi?
- P-powinienem mieć profesjonalistę.. Przy Tobie niczego nie osiągnę.
- Kyrre, co Ty gadasz? Przecież świetnie sobie radzisz. Tylko nie powinieneś się tak bardzo stresować. Siedzę tuż obok Ciebie.
- K-kiedy Ty mnie.. r-rozpraszasz..
- C-co? Ja..?
- Tak.. właśnie Ty.. Wybacz mi, stary.
- Ale.. jak to możliwe..
- Chyba powinieneś coś wiedzieć, Conrad. - spuściłem wzrok.
- Niby co..

◇ C.
Jeju, czy on chce to zrobić właśnie teraz? Powiedzieć mi wszystko od samego początku? Zwariował. Daję słowo, że zwariował. Chociaż, należy mi się. Postanowiłem posłuchać, co ten gość chce mi przekazać.
- Podobasz mi się.. od samego początku naszej znajomości poczułem, że staniesz się dla mnie.. kimś.. kimś więcej.. - powiedział, nerwowo bawiąc się i splatając swoje dłonie. - Pewnie teraz w Twoich oczach jestem nikim więcej, jak tylko marnym frajerem...?
- Nie. Jesteś marnym aktorem. Wiedziałem o tym, czubku.
Rozszerzył oczy ze zdumienia.
- Jak to?
- Normalnie. Słabo umiesz się kryć. - wzruszyłem ramionami.
- A-ale.. I Ty tak to po prostu zostawisz..?
- Nie. Chodzi o to, że Ty mnie.. też strasznie zawróciłeś mi w głowie.. myślałem cały ten czas, że jestem normalny, że ciągnie mnie do dziewczyn, a tu jednak stało się zdecydowanie inaczej..
- B-bez jaj.. Więc.. Ty to.. odwzajemniasz?
- No raczej..
- I się mną nie.. bawisz?
- Nie.. Jeśli chodzi o uczucia, to jestem śmiertelnie poważny.
- Serio? Coś nie chce mi się wierzyć..
- Bo się zakochałeś w gościu, o którym niewiele wiesz. 
- Chyba masz rację.. - westchnął. - Co mam poradzić, że tak na mnie działasz?
- Nie myślałem, że takie z was lovelasy. Wy, chłodni goście.
- Widzisz, sam się nie znasz.
- A, zamnkij mordę. Co Ty zrobisz, jak już skończymy trasę? Tylko mi nie mów, że będziesz codziennie do mnie pisał i dzwonił.
- Kurna! Mówiłeś, że nie będziesz udawał! - warknął. Czasem to ten chłopak faktycznie nie odróżniał dowcipu od rzeczywistości. - Oczywiście, że będę to robił! Nie mogę bez Ciebie żyć, jeszcze tego nie zrozumiałeś?
- Jezu, nie wnerwiaj się. Złość piękności szkodzi, mój drogi. Po prostu chciałem wiedzieć, jak Ty to sobie wszystko wyobrażasz.
- Mamy darmowe między sobą na IPhone'y. - spogodniał i posłał mi szeroki uśmiech.

◆ K.
On za mną szaleje! W tamtej chwili miałem ochotę objąć kudłacza w pasie, ale coś mi jednak powiedziało, bym się pochamował. Ale.. skoro faktycznie tego chce, to dlaczego od czasu do czasu jest dla mnie wredny? Koniecznie musiałem odkryć, w co on pogrywa..
- Jeśli tylko będziesz mnie zamęczał tymi cholernymi Imessage'ami, to przysięgam, że zmienię numer i telefon. - mruknął w moim kierunku.
- Wyluzuj.. Przysięgam, będę szanował Twoją prywatność.
- No, ja mam tylko taką nadzieję. Kurczę, zupełnie zapomniałem Ci o czymś powiedzieć. Pojutrze będziemy musieli stawić czoła Hard Summer Music Fesival. I pamiętaj. Żadnego mi tam chlania. 
Bo inaczej wywalę Cię na dworzec.
Kurde, za kogo on się ma? Jeszcze teraz mojego ojca będzie zgrywał. Nie mam 15 lat, do jasnej anielki..
- B-bo co? - zająknąłem się. - N-nie.. nie będziesz mi mówił, co mam robić!
- Tak?! A potem znowu znajdę Cię wstawionego w łóżku z jakąś lalą! Tak, jak wtedy. Już zapomniałeś, za co siedziałeś w pierdlu?!
Przegiął pałę. Zarobił ode mnie siarczysty cios w policzek. Mogłem się czuć z siebie chociaż połowicznie dumny. W końcu, pierwszy raz go uderzyłem..
- Zamknij twarz! - wywrzeszczałem, odpinając pas i trzaskając drzwiami od auta z dosyć dużą siłą.
- K-kygo?! Kyrre! Wracaj! J-ja.. ja nie chciałem! Weź.. nie rób scen, co? Ciemno się robi!

Nie słyszałem go. Biegłem przed siebie w ciemny las. Poczułem, że moje oczy zaczęły napełniać się łzami. Czemu on mnie tak rani.. dlaczego nie może mi powiedzieć prawdy? I dlaczego jest taki nadopiekuńczy? Chuj z nim.. Równie dobrze mógłbym sobie dać radę bez niego.. Muszę się wyleczyć, zanim to zajdzie za daleko.. o ile już nie zaszło.. 
A tego właśnie bałem się najbardziej. 
Usiadłem pod drzewem, chcąc chociaż spróbować się uspokoić, jednak poczułem wibracje w kieszeni. Przez szkliste oczy spojrzałem na wyświetlacz. To on. Zignorowałem go i bezsilnie cisnąłem telefonem w kępkę trawy przede mną. 
Nie obchodziło mnie, że słońce powoli zaczęło chować się za horyzont. Jednak odrobinę miałem pietra przed ciemnością. A głównie pracowałem w godzinach wieczornych. Ale tym razem nie znajdowałem się w zamkniętym pomieszczeniu. To był las. Las, pełen dzikich zwierząt.

◇ C.
- Stary, przestań się wygłupiać, dobra? Kyrre! Wiem, że gdzieś tam jesteś! - krzyknąłem, wchodząc coraz głębiej w ciemną przestrzeń przed sobą. Ja nie wierzę, co z niego za bachor. Trudno, sam tego chciałem. Moze inni nie byliby tacy dosłowni jak Norweg. Łyknie wszystko, cokolwiek mu nie powiesz. Jedna z najbardziej jego wkurwiających cech, to własnie ta.
- Zostaw mnie.. sam wrócę. - dobiegł mnie jego cichy szept.
- Nigdy. Nie zostaniesz sam w lesie.
- Kiedy ja muszę..
- Powiem Ci jedno, co musisz. Wziąć się w garść. Wstawaj z tej trawy.
- A co będę z tego miał? - poderwał na mnie wzrok. Pięknie. Miękka klucha znowu wylewała łzy strumieniami. - Przecież Cię.. uderzyłem.. A Ty i tak chcesz mi wybaczyć?
- Tak, głupku. No już, podnoś się. Nie mamy całego dnia. Jeszcze musisz dowiesć nasze szanowne zadki z powrotem. W dodatku, należał mi się ten liść. Nie musiałem Ci tego przypomniać.
- Co fakt, to fakt. - spojrzał na mnie kątem oka, wstając przy asyście mojej dłoni. Schylił się jeszcze na chwilę, by podnieść swojego srajfona. - Mocno Ci przyłożyłem tak wogóle..?
- E, daj spokój. Chodź już.

Obydwoje poszliśmy do naszego auta. Zanim zajęliśmy nasze miejsca, zauważyłem jakieś pojedyncze kartki na swoim miejscu. Były to zdjęcia. W dodatku nie byle kogo, bo osobą na nich przedstawioną był mój współpracownik. Szybko sprawdziłem, skąd mogły do nas wpaść. Dziwne. Przecież zanim wyszedłem, dokładnie upewniałem się, czy zamknąłem wszystkie okna.
Postanowiłem, że nie powiem mu ani słowa. Zdjęcia przedstawiały Kyrre'ego, kiedy przebywał na dworcu w Coachelli. Ktoś musiał go śledzić. - pomyślałem. - A jak i jego, to i mnie. Ekstra. To pewnie znowu Ci cholerni paparazzi. Koniecznie muszę się dowiedzieć, kto jest odpowiedzialny za te ujęcia. Przecież gliny nadal go poszukują. Wszystko przez to, że zapomniałem odwołać listu gończego. 
Coś mam takie przeczucie, że ta tajemnicza osoba nie odpuści, byleby tylko otrzymać wynagrodzenie za podążanie naszym tropem. Pora, bym zabawił się w detektywa.

◆ K.
Wrócił po mnie.. naprawdę mu na mnie zależy.. Kurczę. Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy też raczej wylewać łzy.. Chociaż, jeśli znowu to zrobię, to pewnie po raz kolejny uzna mnie za mięczaka.. Naprawdę potrzebuję prywatnych jazd. Samo jego spojrzenie sprawia, że dostaję ogromnych drgawek. Przynajmniej dałem radę powrócić do apartamentowca bez szwanku.
Tuż po przekroczeniu progu dzielonych przez nas czterech ścian dostałem nieoczekiwany telefon. Osobą po drugiej stronie był mój ojciec, z którym utrzymywałem dobre relacje pomimo jego rozwodu z moją matką. Praktycznie zawsze mogłem liczyć na wsparcie z jego strony.
- No cześć, brzdącu. - zaczął po norwesku. - Pamiętasz, o czym to ostatnio mówiliśmy przed Twoim wielkim wyjazdem? Czy raczej wypadło Ci to już z głowy?
W jednej chwili kompletnie nie miałem pojęcia, co może mieć na myśli mój rodziciel, jednak prędko odtworzyłem sobie w pamięci naszą wcześniejszą rozmowę.
- Nie mów, że.. udało Ci się..
- Dokładnie tak. Po miesiącach mozolnych poszukiwań teren został odnaleziony i sprzedany Twojemu kochanemu staruszkowi. Jak wrócisz, będzie na Ciebie czekała ogromna niespodzianka.
- Ja pierdziele.. - wyszeptałem. - Powiedz mi, że to tylko sen. Prawda..?
- Nie, to nie sen. To czysta jawa. Kygohotel już więcej nie będzie tylko budynkiem z dziecinnego szkicownika.
- Rewelacja.. Aż normalnie nie wiem, co powiedzieć. 
- Nie musisz nic mówić. To dla mnie czysta przyjemność spełniać Twoje marzenia. Wszystko dla szczęścia mojego utalentowanego syna. To teraz z niecierpliwością czekamy na Twój powrót. Ile jeszcze występów przed Tobą?
- Jeszcze co najmniej z 7. Pojutrze gramy u boku mojego dobrego znajomego.
- To super. Powiedz Conrad'owi, że ma ode mnie głębokie pozdrowienia. Kocham Cię, synek.
- Ja Ciebie bardziej, tato. Dzięki. Wo-hoo! - rozłączyłem się, prędko zmieniając język. - W życiu nie uwierzysz, co się stało!

Długowłosy poderwał na mnie wzrok znad jakiegoś grubego tomiska.
- Ta? Niby w co miałbym nie uwierzyć?
- Będę miał swój własny hotel! - wrzasnąłem, rozpromieniony.
- Dobry żart, synku, ale Prima Aprilis było już jakiś czas temu. - wrócił do swojej lektury. Prędko zdążyłem złapać go za podbródek i zmusić do spojrzenia w moje tęczówki.
- Kpisz sobie ze mnie? Całe życie o tym marzyłem!
- Tak, serio, cieszę się. To bomba. Słyszałem swoje imię, mówił coś o mnie? Zabieraj te paluchy.
- Nie, kazał Cię tylko pozdrowić. - mruknąłem, odejmując swoje palce od jego twarzy. - Może.. wybralibyśmy się tam po zakończeniu trasy?Poznałbyś moją rodzinę i tak dalej..
- Fajnie, jak znowu będziesz miał okazję z nim pogadać, to też go możesz pozdrowić. Dobre macie między sobą relacje?
- No. Docenia moją twórczość.
- Nieźle. A Twój ojczym i matka?
- Tak samo.
- Serio? Fajna sprawa. Moi to mają za dużo roboty, podobnie zresztą jak mój brat.
- Chwila.. To Ty masz jeszcze brata?
Przytaknął. - Starszego o dwa lata.
- O, to jesteś środkowym. Ale super.
- Wiem.. - odparł, podnosząc się z fotela. - Zjesz coś? Chyba, że pijemy po browcu na głowę.
- Jeśli już nigdzie nie będziemy jechać, to jasne. Z Tobą bym nie wypił?
- Nie, dzisiaj starczy. Czasem nie mamy do tego okazji? - otworzył lodówkę i wyjął z niej dwa piwa, jedno z nich podał mi do ręki. 
- Ale Kygohotel dopiero powstaje. Przez dobre trzy miesiące mój starszy szukał w Bergen odpowiedniej działki. Dzięki.
- Co z tego. Napijmy się na zapas. Widać, że serio musi Cię kochać. Wiesz co? Aż Ci zazdroszczę. że jesteś sam. Doświadczasz większej troski, liczą się z Twoimi marzeniami.. Nikt Tobą nie gardzi, za to, jaki jesteś.. Eh. Chociaż, z drugiej strony, byłoby mi cholernie smutno bez Grace.
- No, tak.. widać po Tobie, że nie jesteś typem samotnika.. A ten Twój brat? Co z nim?
- Przestań.. Nie rozmawiajmy o nim. Od dawna żyje we własnym świecie.
- Rozumiem..

◇ C.
Niepotrzebnie powiedziałem mu o Olivier'ze. Już od dłuższego czasu mój brat pozostawał w rodzinie tematem tabu. Nadzwyczajniej w świecie nie mówiło się o nim. Dał dyla z domu, kiedy miał około 18-stu lat i od tamtej pory żadne z nas nie miało z nim jakiegokolwiek kontaktu. Grace ledwo go pamiętała, była wówczas zbyt młoda, by dokładnie zapamiętać go z twarzy. Z czasem to ja zająłem znaczącą pozycję pierworodnego syna, chociaż okazywano mi mniej szacunku przez wzgląd na moją osobowość i wygląd osobisty. straciłem również odrobinę na wartości w wyniku rozwoju mojej siostrzyczki. 
Jako dzieci, byliśmy obydwoje bardzo zżyci, calkiem jak teraz ja i Kyrre. Dlatego obawiałem się odejścia Norwega, mimo że dobrze wiedziałem, że kiedyś przyjdzie na to pora. Ale musiałem mieć przed nim tajemnice. Dla jego własnego dobra.