niedziela, 27 września 2015

9. Sewell - Specjalista od nachalności? To moje drugie imię. Naprawdę zadajesz durne pytania, stary..

◇ C.
Kiedy wróciłem do apartamentowca, po raz kolejny wziąłem do ręki tajemnicze zdjęcia, znalezione przeze mnie kilka dni temu na tylnich siedzeniach mojego auta. Po dokładnym przyjrzeniu się im dostrzegłem niemalże niezauważalny napis na jednym z nich. Był to dziewięciocyfrowy numer telefonu, którego właścicielem był zapewne autor bądź autorka zdjęć.
Postanowiłem odkryć, kim jest nasz szantażysta. Po wykręceniu numeru usłyszałem w słuchawce cichy, a zarazem subtelny, kobiecy głos.
- Halo? - powiedziała. - No proszę. Któż to dzwoni? Sewell senior? Wiedziałam, że predzej czy później się odezwiesz.
- Kim jesteś i dlaczego nas śledzisz. - mruknąłem.
- Nie Wasz interes.
- Chyba własnie nasz, bo nie przypominam sobie, żebym się zgadzał na zdjęcia do gazet. 
  Mnie czy też mojego przyjaciela.
Roześmiała się. - Jakiej zgody? Nie bądź śmieszny, Conrad. Już wszyscy wiedzą o Twojej niesłychanej charyźmie wobec Kyrre'ego. I zapewne wkrótce tez dowiedzą się prawdy o tym, co faktycznie jest między wami.
- Nie rozumiem, o czym Ty mówisz. Nic nas nie łączy prócz współpracy. - odpowiedziałem sztywno. 
- Tak, na pewno, a ja urodziłam się wczoraj. Zabieraj swoje łapy od Kygo! On jest mój, zrozumiałeś?! - wrzasnęla tak, że na sekundę musiałem odjąć telefon od ucha. Inaczej moje bębenki dostałyby szału.
- Kobieto, Ty jesteś jakaś chora! Nie jesteśmy, u licha, parą! - zupełnie przypadkiem ugryzłem się w język, kiedy dotarło do mnie, co przed chwilą powiedziałem. Parą? Cholera.
- Ale coś was łączy! I ja to udowodnię, zobaczysz!
- Niby co? Wspólny apartament? Lepiej zostaw nas w spokoju..
- Nie pozwolę, żeby on dał się Tobie zniewolić, słyszysz?!
- Bla, bla. Nie wsadzaj nosa w nie swoje sprawy. wścibska dziennikarko. Weź go sobie, jak tak bardzo Ci zależy. - machnąłem obojętnie ręką, kończąć połączenie.

 Opadłem na łóżko w swoim pokoju, przeglądając jeszcze wiadomości. Kiedy upewniłem się, że Kyrre nie napisał do mnie niczego nowego, wydałem z siebie ciche westchnięcie i przewróciłem obojętnie oczami. 
Gdyby nie fakt, że obydwoje mnie wkurzyli tamtego wieczoru, z jak największą ochotą poszedłbym na ten basen razem z nimi.
Przez całą noc czekałem na swojego przyjaciela. Wrócił, lekko podpity, o szóstej nad ranem.
- Kygo. - stanąłem w drzwiach, słysząc, jak wspina się po schodach.
- O, jejku.. Condzik.. Nie spałeś.?
- Nie, wolałem poczekać z tym, aż wrócisz. I tak nie mogłem zmruzyć oka. - odparłem.
- To ważne? To, co chcesz mi powiedzieć.?
- Raczej tak.. Ale myślę, że powinieneś odpocząć. Marnie coś wyglądasz. Mogę śmiało stwierdzić, że impreza się udała?
- Pewnie. - odparł. - Żałuj, że Cię nie było. No, ta.. ostatecznie nie byliśmy tam sami i trochę nas poniosło..
- Mhm.. spoko, nie wkurzam się. Wracaj do siebie.
- Co? Jak to? Poważnie.? - wbił we mnie zdezorientowane spojrzenie.
- Tak to. Uciekaj. - uśmiechnąłem się i wróciłem do siebie.

***

- Coooonrad!

Właśnie miałem zamiar napisać coś nowego, póki jego krzyk nie wytrącił mnie z równowagi.
- Czego. - mruknąłem, wbijając nieproszony do jego "rezydencji"
- Musisz mi pomóc.. - rychło w czas spostrzegłem, że jego wzrok nieruchomo tkwił wibty w jeden przedmiot, mianowcie w jego smukłego, białego IPhone'a 5 w czarnej obudowie.
- Co znowu? Telefon Ci się zrypał?
- No chyba. - odparł.
- Hm. Tylko, że wiesz, że samym wlepianiem w niego gał to nic nie zdziałasz?
Wymierzył mi tępe spojrzenie. - Ale..
- Pokaż mi go. - poprosiłem go ruchem ręki o sprzęt. - Który to już raz w tym miesiącu? Piąty?
- Nie wiem. Raczej trzeci. - ostrożnie podał mi telefon. Po odblokowaniu spostrzegłem, że na ikonach aplikacji widnieją strzałki zamiast typowych rysunków. - Pewnie chce mi coś pokazać. - pomyślałem.

***
Jeśli chodzi o wzajemne korzystanie przez nas z urządzeń koncernu Apple, można powiedzieć, że ja częściej używałem swojego tefefonu do innych celów niż odpisywanie na sms'y i odbieranie połączeń. Kyrre jest bardziej aspołeczny ode mnie. No, wprawdzie ma zainstalowanego Facebook'a i Messenger'a, ale to i tak nie to samo. Ja lubię się dzielić informacjami z ludźmi, on trochę mniej. I to jest ta kolejna z jego cech, co sprawia, że jesteśmy od siebie wyjątkowo różni.
Odkąd rynek aplikacji na system Ios podbiła aplikacja o dosyć zagadkowej nazwie Snapchat (krócej po prostu : Snap), można powiedzieć, że spokojnie wkręciłem się w to tak zwane "snapowanie". Chodzi o to, że możesz tam rozmawiać z kimkolwiek o czymkolwiek przez zdjęcia i wideo. 
Ludzie, który wolą Kyrre'ego ode mnie jednakże muszą dodać moją nazwę użytkownika do swoich kontaktów, by się dowiedzieć, co przez całe dnie wyczynia ich najcudowniejszy idol, ponieważ mam z nim dobry kontakt i w ostatnim czasie to ja spędzam z nim najwięcej czasu.  A dlaczego tak? Jako ten całkiem niesocjalny (bądź też nie czerpiący sadysfakcji ze swojej sławy, nie wiem) i dupowaty nordycki typek, Kygo nie używa snapa. Pewnego dnia, spytany przeze mnie, czemu nie ma ochoty dzielić się nowinkami ze swojej strony ze swoimi obserwatorami, odparł jedynie tyle:
- Mam Twitter'a, Fejsa, Soundcloud'a, dwa kanały na YT, Spotify, Instagram'a i inne pierdoły, a Ty mnie namawiasz na zakładanie kolejnej?
- Oj, daj spokój. Snapy są fajne. Zrób to dla mnie. 
- O nie. Jeśli mam zaśmiecać sobie pamięć tylko dla jednej apki, to mówię kategoryczne nie.
- Ale Olav Stuberrud też ma Snapa.. i często uwiecznia tam Twoją twarz.. - uśmiechnąłem się wrednie.
- Coo? Zabiję gnoja!

Olav jest, podobnie jak Kyrre, Norwegiem z pochodzenia. W przeciwieństwie do nas, zajmuje się fotografowaniem najlepszych koncertów oraz wykonuje profesjonalne sesje. Są dobrymi przyjaciółmi, jest z nim niemalże od samego początku jego kariery. Do naszego wzajemnego spotkania doszło właśnie na TomorrowWorld'zie, gdzie Olav strzelał zapierające dech w piersiach ujęcia swojemu tropikalnemu królowi.
***

- Kyrre.. Co to ma znaczyć? - spytałem go, kiedy strzałki z ikon doprowadziły mnie do galerii ze zdjęciami. - Olav był z wami tamtej nocy?
Milczał. Ostatnie ujęcie, o dziwo, przedstawiało.. naszą dwójkę. 
Niezdarnie wklejonych do Photoshop'a na jakimś tle, ale zawsze.
- Mistrz. - stwierdziłem, posyłając mu lekki uśmiech. 
- Podoba Ci się..? - szepnął. - Szybka wczorajsza robota na Mac'u.. - również uśmechnął się do mnie, jednak niepewniej.
- Piękne jest. Postarałeś się, szczerze mówiąc. - zablokowałem i oddałem mu jego sprzęt. 
Sam, w odpowiedzi, wyjąłem swój. 
- Dzięki. Myślałem, że powiesz coś zupełnie innego.. Hę.? Co chcesz zrobić?
- Zobaczysz. Daj ryjka.
Podszedł do mnie, a gdy przednia kamera uchwyciła nasze twarze, strzeliłem snapa i dodałem do niego podpis "My idiot".
- Kurde, co to jest.. Mam minę jak przymuł. - stwierdził.
- Uroczy przymuł. - sprostowałem, dodając ujęcie do swojej snapowej historii.

◇◆◇ ◇◆◇ ◇◆◇ ◇◆◇
Miesiąc później.

Kyrre wraz z dwójką swoich przyjaciół (przyp. aut. Thomas'em Jack'iem oraz AMTRAC'em) ruszyl w trasę koncertową po Stanach o nazwie "Trasa niekończącego się Lata" (Endless Summer Tour). Ponownie miałem do niego dołączyć dopiero pod koniec roku.
Spojrzałem na kalendatz. 26-sty września 2014. To gdzie oni tu w takim razie widzieli lato, skoro na zewnątrz z dnia na dzień robiło się coraz chłodniej? Dzisiaj grają z tym drugim w Nashville. To przecież drugi koniec kraju.. nieważne. Nie będę podważał zdania Myles'a Shear'a. 
Westchnąłem, leniwie obracając następne kartki podłużnej planszy. Do końca roku zostalł więcej niż trzy miesiące.. czym ja, u licha, miałem się zająć przez ten czas? 
Ten gość poważnie musiał mieć coś z głową. Przecież dla świętego spokoju mogłem tam jechać razem z nimi. Ale nie, bo pan Shear chciał inaczej.

- Dlaczego nie jesteś w stanie dopuścić mnie do trasy? - spytalem Amerykanina w pamiętny wieczór ich wyjazdu. - Przecież bez Kyrre'ego znaczę tyle co nic jako solowy wokalista.
- Mówiłem Ci to już setki razy, Conrad.. Ustalaliśmy to już z Twoją wytwórnią od co najmniej półtora miesiąca. Dosłownie w ostatniej chwili wzięliśmy AMTRAC'a do grupy. Thomas i on dopiero zaczynają.. więc to oni będą idealnym supportem dla Dahll'a. Ty, oprócz "Firestone" praktycznie nie nagrałeś niczego innego, więc.. wybacz mi, ale piosenkarz z jednym utworem nie może tak od razu ruszyć w trasę koncertową. Sugeruję Ci, abyś przez ten czas spróbował odwiedzić studio, posiedzieć nad kartką papieru i coś wypocić.. to może dostaniesz miejsce na trasie Europejskiej.
- A, pewnie.. to o to chodzi.. pewno ta dwójka nagrała coś więcej niż ja. - mruknąłem pod nosem, wywracając oczami.
- Prakycznie to samo co Kygo, czyli remix'y. Oczywiście przesłuchałem je wszystkie i podjąłem decyzję. Thomas i Caleb jadą z nami.
- No dobra. Czyli kiedy wracacie?
- Kończymy koncetem w Chicago 18-ego października. Będziesz miał dużo czasu na zrealizowanie co najmniej dwóch projektów. - mówiąc to, uśmiechnął się do mnie z lekkim mrugnięciem, jednak ja zignorowałem jego przyjacielski gest.

Był młodszy, ale się rządził. Z tego, co wiem, raczej nie miał do tego praw. Od dawna miałem już podpisany kontrakt z inną wytwórnią, więc ani trochę nie uważałem, by menager mojego przyjaciela mieszał się do mojej kariery. 
Chociaż, jakby się nad tym zastanowić, to miał rację. Póki co, jestem współautorem tylko jednego hitu. Naprawdę powinienem przysiąść i zabrać się do roboty. Shear miał rację pod jeszcze jednym względem. Zbyt bardzo wczułem się w rozwój kariery 22-latka, a nie swój. Zacznę od zaraz. - pomyślałem, zasiaając na drewnianej podłodze z długopisem i bloczkiem papieru. Pisząc wszystko, co mi przyjdzie do głowy, zbierałem swoje myśli w sensowną całość. Od czasu do czasu nuciłem sobie również pod nosem, starając się dobrać odpowiednią melodię.